Strona:Karol Mátyás - Świat i przyroda w wyobraźni chłopa.djvu/23

Ta strona została przepisana.

to potem miała rękę jak kołek, do cysta jak kij, i do podziśdniá jes kalika, nijakie wági nimá w niéj, a malutká jesce buła, jak posła dotego ogroda.
Ten gazda zarásicek posed, wziął rozmajte lykarstwa (lekarstwa), omasty, masła, spyrki, wszyscy pośli, smarówali ten listek. Miał téz cosi z flaseckom, co przylepiáł ten listek, ale nic nie pomogło, bo zeby buł ten listek przyrós, zęby sie buł przygojuł, przyrós, toby sie dziwce nic nie stało. A ten listek także wyrosła taká bulkawka, taka bańka, co jedna bańka odpadła, to drugá urosła — nie buł listek, ino taki koślák. Ta dziwka sie nie od razu rozchorówała, tak pomału, po leku, za tydzień, cy za dwa, nie zeby sie obirało, nie jadziło sie nikej nic, tylko tak sucho bolało i ręka jéj ścierpła na taki kij. Do tego casu jes kalika i bedzie do śmierci, bo nimoze tą ręką nic robić. Ona posła do kościoła w Myskowie i tam jes teraz na prosonem chlebie.
A ten przestęp, to go skasówali, s tego tak sie ten gazda zmartwił, zgryz, tak umar wnet, za niem zona i dzieci, a łońskiego roku umarła ji córka ostatniá. Ten kto to má, to sám musi koo tego chodzić, a drugi. co do tego nie wié, jakby to potyrpáł, to sie zrobi kalika. A kto wié, co s tem