miejscu właśnie spadzistością góry szła droga, a węże spostrzegłszy je, rozbiegły się wszystkie w różne strony, tylko złotogłowy król sam pozostał. Oni tymczasem przypadli z siekierami do niego, ucięli mu głowę i włożywszy ją na wóz, spieszyli szybko do domu, by ich węże nie dognały. Sprzedali potem owe głowy bardzo dobrze — za parę ponoć tysięcy. (Zawada).
„Jak wąz bez siedym roków dzwonu nie słysy, to sie zamięniá w smoka. Taki smok má skrzydła i siedym głów. Cárnoksięźnik moze zamówić smoka i wsiąś na niego i jechać na nim. Jak cárnoksięźnik jedzie na smoku, to jaz cięmno a taki wiater, ze jaz drzewa łámie.“ (Zabrzeż),
Jest przesąd, że „gdy sie gadę (i węza) zabiję, to trza zakryć ją ziemią abo kamieniami, żeby słonko na nię nie świciuło, bo jakby świeciuło, toby sie ćmiuło.“ (Zabrzeż).
Jeżeli kto znajdzie węża przed św. Wojciechem, to niech go czem przyciśnie na ziemi i wyjmie mu „żądło“[1] a potem węża puści. Żądło takie kupują w apte-
- ↑ Lud nazywa widełkowaty język węża „żądłem“.