Uprzątają w izbie[1] stoły i lawy, żeby było przestronno. Starszy starosta i starszy drużba, przebrani po drábsku, a więc w jakieś łachmany, w czapkach starych i potarganych, okręceni powrósłami, z torbami przewieszonemi na ramię, uczerniwszy sobie twarz węglem, występują jako kupcy. Starszy starosta sprzedaje pannę młodą, a starszy drużba ją kupuje. Prowadzą targ w języku cygańskim lub ruskim, tj. raczej naśladując tę mowę, a właściwie przekręcając mowę jedną lub drugą, a to lá dokazowiska. Starszy starosta, aby pokazać, jaki on to ma cenny towar, tańczy z panną młodą, która popisuje się z całą swoją zgrabnością.
Starszemu drużbie udaje się (podoba się) towar, więc wstrząsając workiem, przewieszonym przez plecy, w którym brzęczą trzupki (skorupki) z potłuczonych garnków, niby pieniądze, oświadcza się z gotowością kupna.
— Predaj mi to statko (albo: „to bydlątko“)! — powiada.
— Spredam, wiela date? — odrzecze starszy starosta.
— Dwacet.
Lecz starszy starosta chce koniecznie „trycet.“
I prowadzą z sobą targ dość długi, wśród którego starszy drużba próbuje tańczyć z panną młodą, lecz ta z nim niezgrabnie tańczy, kuleje. Więc starszy drużba zaczyna kręcić głową na znak, że towar niezbyt dobry. Aby mu pokazać, że tak nie jest, znowu starszy starosta bierze do tańca pannę młodą, która tańczy jak pierwszym razem zgrabnie i lekko. Lecz wśród tańca szepnie jej do ucha, by teraz ze starszym drużbą tańczyła dobrze, co też ona rzeczywiście czyni, i starszy drużba kupuje ją za „trycet.” Tylko starszy starosta wymówi sobie jeszcze litkup, tj. pewną ilość wódki, którą pán ociec (ojciec panny młodej) przyniesie na zgodę. Siedząc na ziemi, piją tę wódkę i rachują wysypane z worka trzupki, niby pieniądze, i następuje zapłata.
A tymczasem starościny i drużczki zabierają pannę młodą i zamykają się z nią w komorze lub izdebce, by zrobić czepiny. Więc w izdebce odbywa się ceremonia, a w izbie piekarnej czyli cháłpie bawią się chłopi.
Poznajmy ceremonję.
- ↑ W domu panny młodej, gdzie odprawia się wesele.