18. Pukáłem do ciebie: puź mie, Maryś! puź mie!
Já se kowálicek ze záwadzkie kuźnie.
19. Pukáłem do ciebie, nie kciałaś otworzyć,
musiáłem główecke na progu położyć.
Każdą z tych śpiewek powtarzają za drużbami starościny i drużczki w izdebce. Kończąc ostatnią, otwierają drzwi i puszczają wygnańców, którzy uradowani zbliżają się do siedzącej zaczepionej mężatki z życzeniami i darami. Wedle przyjętego zwyczaju kładą jej pieniężne datki „na podołek“ lub na talerz, który ona przed sobą trzyma. Nazywają to dawaniem do czepin. Wśród tego słychać ciągle te same śpiewki i takie krotochwilne:
20. Wyleciała z pod nálepy żabka,
zrobiuła sie z pani młody babka.
21. A moja, Marysiu, juześ jes niewiasta,
weź-ze se kosycek! id-ze se do miasta!
22. A ty panie młody!
trzeba ci wygody,
siánka zielonego
lá kónisia twego.
Częstując się wódką, śpiewają w końcu starościny i drużczki:
23. Miałam ci já, miałam pozłocany warkoc,
ale mi go uciął ten záwadzki smarkáć.
Pockej ty smarkácu! nie o tem to bedzie,
ino mój kochanek z Krakowa przyjedzie.
A jedzie on, jedzie, cysarzkiem gościeńcem,
wiezie, on mi, wiezie, pudełecko z wieńcem.
24. Pocóześ ty, moja Maryś, posła za niego?
Kurpieliska roztargane, jesce nie jego.
Pocóześ ty itd.
Má portcyska roztargane itd.
Starszy drużba kończy obrząd. Rąbie piec siekierką, aż ognia daje, i to tak długo, póki mu nie przyniosą kwarty wódki i całego kołacza. Tą wódką i kołaczem częstuje Krakowiáków, tj. tych, którzy do wesela nie należą („do wesela nie patrzą“) i tylko przyszli się przyglądać.
Po czepinach następuje obiad.