„Jak jaskółki niziućko látają, to nie bedzie pogoda, jak wysoko, to na pogodę.“ Z.
„Jak jesieniom pającyna wysoko leci, to bedzie pogoda.“ S.
„Jesieniom z mrozu dys bywá.“ S.
„Jak sie chmury od Wisły ciągną, to bedzie pogoda.“ S.
Jak sie słonecko przy záchodzie „oglądá,“ to bedzie na drugi dzień dys. (Krakowskie).
Patrz kura, wrona.
„Jak po świętem Michale grzmi, to będzie długá jesień“. S.
„Jak na cas grzyby (w lećie, przed św. Piotrem, )to na cas zizma; jak na ostatku („na kopacki“) to zima ku wiośnie jes i wszystko sie zaciągnie.“ Z.
„Jak sie świenty Ján (24 czerwca) rozpłace, to go jaze świentá Hanna uspokoji (ciągły deszcz od św. Jana do św. Anny). Z.
Jak na św. Piotra i Pawła deszcz, powiadają, że św. Piotr sieje grzyby. Idą zatem w drugi dzień do lasu na grzyby. Z.
„Jak na świentego Jakuba (25 lipca) rano jest niebo pochmurane, to na pocątku będzie grubá zima, a jak popołdniu, to ku ostatkowi. Z.
„Jak w Boże Narodzenie na niebie jasno, to w stodole ciasno; a jak pochmurno, to w stodole próźno.“ Z.
Na zakończenie wypada mi wskazać cel, który w kreśleniu powyższego szkicu głównie miałem na oku. Otóż chciałem zwrócić uwagę badających lud pod względem jego wiadomości przyrodniczych, a raczej wyobrażeń z dziedziny przyrody, tak na część opisową onej ludowej umiejętności przyrody, jak na jej stronę zewnętrzną, stylistyczną i językową. I jedna i druga mało albo zupełnie nie znajduje u nich uwzględnienia, a przecież obydwie tak są ciekawe i ważne, że gdyby w badaniach i na nie zwracano bezpośrednią uwagę, możnaby z czasem stworzyć sporą księgę ludowej umiejętności przyrody, która odrębnością swoją, oryginalną barwą, żywem przedstawieniem, dosadnym językiem, niemałe zbudziłaby zajęcie.