Strona:Karol Mátyás - Kilka szczegółów z historyi naturalnej ludowej.djvu/5

Ta strona została przepisana.

i niezrozumiałe formułki, a po akcie zapytał, kto w chacie najstarszy. Powiedziano mu, że chora ma starą matkę. „Nie będzie jej szkoda, dosyć żyła na świecie“ — rzekł czarownik i kazał matce obłożyć głowę chorej tą rozdartą kurą i dwa razy jeszcze powtórzyć tę samą czynność. Lekarstwo miało pomódz, chora wyzdrowiała, lecz stara matka umarła[1].
Kaczka swojska i dzika. Kacka dziká to jesce chytrzejsy lot má jak gołąb. Ona pod wodą siedzi tajak ryba. Nierázem sed brzegiem rzyki, to mi z pod nóg wyleciała z wody. Jak mi wyleciała nad głowę, tobym ją mógł kijem zabić, ale potem tak śmigała w górę jak gołąb. (S.).
Patrz przepowiednie pogody i słoty.
Gołąb. Gołąb sie nájwięcy tak ozywá: gruchu, gruchu, grucha. (S.). Gołąb bardzo chytro látá. (S.).
Paw to jes pół djábła, a pół ptáka. Páwiowi póno djábeł skrzydła malowáł. (S.).
Sroka. Sroki to wielgie skodniki, ony nietylko zboze wydzióbują, ale i owoce obdziérają i drzewinę psują. Zająca młodego to i sroki nieráz w polu zadzióbią. — „Sroka rzektá“. (S.).
Wrona. Wrony i kruki, zapewne z powodu, że czarne i przeraźliwy głos mają, w niektórych stronach poczytuje lud za ptaki sprzymierzone z djabłami, czarownikami itp. Na umierającego czarownika dom wrony i kruki z całej okolicy się zleciały, obsiadły cały dach i ściany jego domostwa, a krakaniu ich wtórowała straszna burza, srożąca się równocześnie. (Żarówka).
P. przepowiednie pogody i słoty.
Bocian. „Bocoń to podobno z cowieka jes. Jak sie boconiowi krzywde robi, to on przyniesie ogień na dach, zapálone drewienko, abo co przyniesie w dzióbie i cháłpe spáli“. (Sądeckie).
Wszędzie wiedzą, że bocian jest nieprzyjacielem żab, wszędzie też w tłumaczeniu żabich rozhoworów o bocianie jest mowa (p. żaba).
Na przelatującego bociana wołają: Kuba albo Giela! (S).
Albo: Kuba leju!
dej oleju
do kapusty
na zápusty. (P).
Wołają także: Kle-kle bocoń, kle-kle,
Twoja matka w piekle,
A ociec za progiem
Śturchá dzieci rogiem.
Sowa. Sowa jacy w nocy widzi, w dzień to basz mało. W nocy to sie jéj ocy tak świécą. Póno sowa wywołá cłowieka, co umrze. (Z. D.)
Jak sowa zdechnie a samica, to powiadają, że dziéwki we wsi „będą marły“; gdy samiec, to parobcy. (S.).
Sikora. Sikorka siecke rznie: „pitu, pitu, pitu, pitu,“ a ogonkiem trzęsie. (P.).
Przepiórka: Głos przepiórki zwiastuje, że zboże już dojrzewa. „Pódź po mnie! pódź po mnie! z nieckami, z nieckami, zabierz mie z dzieckami, z dzieckami. Podpálám, podpálám, podpálám, hoahe, hoahe...“ Óna gádá, ze sie zboze zapálá, że niby óna podpálá zboze, zeby śli ząć, bo óna nájwięcy w źrałem zbozu przesiaduje, tam má jeś. Ona tak cieniuśko gádá: pidpil, pidpil, pidpil. (S.).
„Przepiórka pożycyła ráz u chróściela sześć korcy przenice. Przy oddaniu chróściel krzycy, ze sześć pozycyła a ona sie zapira, ze pięć jacy. Teráz taką zwadke mają przez całe casy. Chróściel krzycy zawdy: sześ, sześ, sześ — a przepiórka: pięć pono, pięć pono, pięć pono. (Z.). (Ciąg dal. nast.)


  1. Z Żarówki pod Radomyślem.