Motas swą biblioteczkę — złożoną z kilku książek i broszur (między nimi »Pana Tadeusza«), oraz.... własnych utworów poetyckich — w spichlerzu.
A więc jest poetą...
Jak na zewnątrz mizerota, tak na wewnątrz piękna dusza ten Motas: dobry katolik, dobry Polak, rozumny, pracowity człowiek — i poeta.
Czystą wiarę, patryotyzm i rozum odziedziczył po przodkach. Powiadają, że co do rozumu to wdał się w praszczura swego, owego Motasa, który to niegdyś tak dobrze »wyrychtował« praszczura »sołtyskiej« familii Dulów w Grębowie. Miał ów Motas »dobrą głowę«...
Jeszcze wonczas nie śniło się Motasom o sołtysostwie; w Grębowie była tylko jedna sołtyska rodzina Dulów. Motas służył u Dula, a że był wiernym sługą, Dul przyobiecał dać mu swą córkę za żonę. Gdy przyszło do »zeniacki«, Dul wyznaczywszy zięciowi sporą część gruntów ze swego łanu sołtyskiego, po ojcowsku pozwolił mu wybrać sobie dogodniejsze kawałki. Motas przebiegły, znając dobrze grunta swego chlebodawcy, powybierał sobie najlepsze kawałki a Dulowi zostawił poślednie. I tak, gdzie był wyżej położony grunt Dula zły, tam Motas wybrał niższy lepszy, a gdzie był niższy gorszy, tam wybrał wyższy lepszy. Fakt ten przeszedł w wiekową trądycyę spokrewnionych rodzin Dulów i Motasów, jak i wiadomość, że od tego czasu uzyskała familia tych ostatnich prawa sołtyskie.
Patryotyzm zaś odziedziczył po swoim dziadku Stanisławie. Kto miał dziadka, który służył »przy Kościuszce«, musi być patryotą. Motas nawet dumnym jest ze swego dziadka, który był żołnierzem Kościuszkowskim, i z przyjemnością szczerą opowiada o nim, że »był tęgi chłop i dobry gospodarz, że zażywał tabakę, a jak sobie podchmielił, to śpiewał:
Czerwona czapeczka, baranek siwy,
przystań do Kościuszki, a będziesz szczęśliwy.«