skiem — bo ten szewc był w powstaniu — to się zaraz wmieszał do rozmowy i temu szewcowi ciągle się przeciwił. Jak szewc gadał: »Źle było z nami wtedy, bo nas nieprzyjaciel dostał« — to ten Krawcák na to: » Dobrze zrobił!« Tak ten szewc uciął i nic więcej nie gadał.
Mnie się to bardzo nie podobało, bo przecie powinien był wiedzieć, że on jest też Polak. Alem się nic nie odzywał, tylkom sobie pomyślał, że to bardzo nieładnie i zawsze sobie to przypominam.«
Wnuk Kościuszkowskiego żołnierza musiał się oburzyć na takie zachowanie się brata-chłopa — on, który obok biblioteczki swej w spichlerzu, przechowuje oryginalną austryacką latarnię z r. 1831 dlatego tylko, że przypomina mu polskie powstanie.
Gdy austryackie wojsko nad ujściem Sanu do Wisły, wzięło w niewolę oddział powstańców i przyprowadziwszy do Grębowa, poszczególnych żołnierzy rozkwaterowało po domach, straże austryackie chodząc w nocy z latarniami, pilnowały by który z jeńców nie uciekł.
Jedną z tych latarni, pozostałą pod jego strzechą, przechowuje Motas... »na pamiątkę smutną«. — »Miłą« zaś zwie pamięć... o dziadku Stanisławie.