Nie brak także w polskiem siole pokutujących dusz. Chłop wierzy, że kto w grzechach wielkich, niepojednany z Bogiem umarł, pokutować musi po śmierci na ziemi — w tem miejscu, gdzie grzech popełnił. Zdarzy się nieraz chłopu, zwłaszcza wieczorną porą słyszeć jęk, cichy płacz lub krótkie, bolesne westchnienie — a nikogo w koło niema. Tak jakby z pod ziemi głos wyszedł. Domyślając się pokutującej duszy, pyta się pobożny człowiek do trzeciego razu:
— Czyś złe, czy dobre?
Dusza pokutująca zaraz odpowie, czego jej potrzeba, a człowiek czasem samem słowem Bożem wybawić ją może. W każdem siole opowiadają liczne podobne wydarzenia.
„Jak sie jedzie do Wielicki, to tamok nad Wielicką jes studzięnka. Przy ty studzięnce pokutówáł jedęn chłop. Tak ráz jedzie sobie furmán z Wielicki i słysy, jak cosi bardzo stęká. A ten furmán to buł syn tego, co tamok pokutowáł. On sie przezegnáł i spytáł sie: — Coś ty jes? cy złe, cy dobre? i cego ządás?
— Ej synu! mój synu! já jes twój ociec. Jagem za zycia buł we Wielicce, tak ukrádek jedny przekupce kukiałkę. Tę kukiałkę zjádek tu przy ty studzięnce i napiułek sie wody i za to tu teráz pokutuję.
I prosiuł, zeby sie wróciuł do Wielicki, powiedziáł mu, dzie ta przekupka stáwá, zeby zaplaciuł. Tęn furmán posed do Wielicki, naláz tę przekupkę i zaplaciuł ji kukiałkę, a ona westchnąła do Boga i powiedziała:
— Niek mu ta Pán Bóg wsyćkie grzychy odpuści!
I od tego casu przestało stękać“[1]. (Zb.).
„Jeden „gazda“ z Czernca[2] przyorał za życia sąsiadowi do swego pola skibę gruntu, którą po śmierci za pokutę dźwigać musiał. Raz szedł chłop pijany mimo tych pól, na których owa krzywda się stała, i usłyszał pytanie:
— Gdzie mam położyć?