się lód znajduje, rąbią go, drobią na kawałki i ładują nim beczki, te wkładają na chmury i wznoszą się w powietrze, zkąd na wsie, które im gościny odmówiły, spuszczają grad, jako karę i zemstę[1]. (Zb).
Tęcza, która nieraz śliczną, kolorową wstęgą opasuje sioło, ma — według mniemania ludu — tę własność, że kto się do niej zbliży, temu krew wypije z żył albo go do chmur zabierze. Zjawienie się tęczy witają w siole następującemi słowy:
Tęcza pije — nie dopije;
kowal bije — nie dobije;
szwaczka szyje — nie doszyje;
młynarz miele — nie domiele,
stoją worki do niedziele[1]. (Zb.)
Piorun jest to chłop olbrzymiego wzrostu, doskonały strzelec, który bezustannie poluje na tajemniczego ptaka, zwanego „latawcem“. Jest to nie wielka ptaszyna, bardzo piękna, która powstaje z „porońcęcia“ — jest to więc duch poronionego dziecka. Ten podniosłszy ogonek do góry, przelatuje z drzewa na drzewo z nadzwyczajną szybkością, wyzywając co chwila obelżywymi słowami pioruna, który ustawicznie do niego strzela, nie mogąc go wszakże nigdy zabić.
Przed niepamiętnymi czasy żył w pewnej wsi gazda, doskonały strzelec. Wybrał on się raz do lasu na polowanie, mając dla lepszego skutku nabitą strzelbę prochem i kulą święconą. Właśnie zanosiło się na burzę. Chłop chcąc ją przeczekać w lesie, stanął pod jednem rozłożystem drzewem; wtem nagle spostrzegł w pewnem oddaleniu na gałęzi ślicznego ptaka, którego piórka mieniły się kolorami tęczy. Wymierzywszy dobrze strzelił i zabił ptaszę. Natychmiast się wypogodziło i ukazała się na niebie tęcza. Chłop ogląda cudownego ptaka, a wtem zbliża się do niego olbrzymiego wzrostu człowiek ze strzelbą na plecach i torbą myśliwską przy boku.
— Jam jest piorun! — odzywa się. Już 7 lat chodzę za tym ptakiem, już bardzo dużo prochu wystrzelałem a nie mogłem go nigdy trafić. Jeżeli mi go sprzedasz, dostaniesz w zamian rożek prochu i rożek śrótu, które ci na całe życie wystarczą, bylebyś