Strona:Karol Mátyás - Nasze sioło.djvu/30

Ta strona została przepisana.

24

Polácy! Polácy! coście porobili,
coście wy Prusáka do Polski puścili!
Jak my go puścili, tak go wyzęnęmy,
tylko sobie Boga na pomoc weznęmy.
Weznęmy se Boga i świętą Maryją,
wyzęnęmy Prusa, szelmę, kanaliją   (Zb.)

Świyci sie Warsawa, świyci sie i Kraków,
dy to nie lá Mięmców, ale lá Poláków.   (Zb.)

W Krakowie na szali Miemcy tańcówali,
Polák wąsem rusuł, Miemcy zuciekali.   (Z.)

Uciekájcie Rusi, Brusi (Prusi), bo to dobrá sprawa,
bo to s nami Polákami jes ładná zabawa.   (S.)

W historycznych pieśniach ludowych przechowała się najbardziej pamięć Podola i wojen tam toczonych.

Pod Kamieniem pod podolskiem batalijá pirsá,
tam Moskáli sto tysięcy na Poláków wysło,
az Polacy dobrze bili, dobrze atakują,
kanonami kanoniery coła dotrzymują.
Jak sie bili od soboty do samego wtorku,
ale Moskál wytrębuje, zeby robić pokój.
Choć ta Moskál wytrębuje, ale Polák nie kce:
Wydejmy se bataliją na trzy lata jesce!
Ty rozumiés, Moskál durny! ze to s Turkiem sprawa,
ale z nami s Polákami jes miłá zabawa.   (Z.)

1. Za Krakowem na Podolu[1]
biją się zołmirze w polu,
biją sie ta pałasami,
krew sie leje struminiami.
Jeden wołá: chleba! soli!
po kolana we krwi stoji.
Drugi wołá: szabelecki!
nie ustąpie wojenecki.
Trzeci woła: Siostro kónia!
bo pojadę do Turonia (v. Toronia).
Starsá siostra kónia dała,
a młodsá go osiodłała.
„Jedze (jedźże) bracie prec do pola!
nie bedzie cie rok, pótora“.

2.   Nie wysło jak rok, pótora,
juz zołmirze jadą s pola[2].
Wysła siostra, przywitała
i o brata sie spytała.
„Widzielimy brata twego
we Francyji zabitego.
Kóniś jego wele niego,
grzebie nozką, załuje go.
I wygrzebáł po kolana,
tam pochowáł swego pana.
„Kiedy mój pán na mnie siádáł,
to já goy owies jádáł,
teráz ni mám wiązki słomy,
ozniesą mie kruki, wrony“. (S.)


  1. Var. Co sie dzieje na Podolu.
  2. Zbroja Var.