Strona:Karol Mátyás - Nasze sioło.djvu/33

Ta strona została przepisana.
27

bedzie zaówało, bedzie sie pytało:
Dzie sie to podziało, co mie to pásało? (Z.)

Nie bój sie, owcárzu! choć cie wojną strásą,
kiej ci sie owiecki po ubocy pasą. (Zb.)

Owiecki! owiecki! wtoregoście pana?
syroko idziecie, nie wasá polana. (Zb.)

Póki já se, póki, bydełko pásała,
moja dolinecka wesołá bywała;
skoro já se terás bydełka nie pásám,
moja dolinecka zeby makiem zasiáł. (Z.)

Nie bede já pasła, nie bede zganiała,
bo mi gospodyni juzyny nie dała;
jak mi gospodyni juzyne wyniesie,
bede opuscała bydełko po leśsie. (Z.)

Nie lyj, dyscu! nie lyj! bo ci nie kázali,
bo bidnych pastuchów na pole wygnali,
wygnali, wygnali, juzyny nie dali:
Náświentsá Panienko! jak to bedzie dali?
Wygnali, wygnali,
juzyny nie dali
ani wcora, ani dziś,
ale jutro musi być.
A jak jutro nie bedzie,
gospodyni sama paś bedzie.
Gospodyni wygnała,
krowie ogon urwała,
zawiesiła na ścianie:
Takie moje pasienie! (Z.)

Oj słońce! słońce takie jarzące!
Pasła dziewcyna wołki na łące.
Przysed ci do ni(éj) nijaki ślachcic,
zacął ji wołki po łące strasyć.
„Ej Jasiu! Jasiu! nie strás mi wołków!
„uwiję wiánek z drobnych fijołków,
„uwiję wiánek z rozmajeronu,
„nie gojń mi, Jasiu, wołków do domu! (Z.)

Młodzież wiejską, parobków i dziewki doskonale charakteryzują ich własne piosnki. Miłość, junactwo i przechwałki są treścią parobskich śpiewek. Konik, jako godło dziarskiego chłopca, występuje w nich często.

1.   S tamte strony wody zieleni sie rutka,
za chopáka sto tysięcy, a za pannę dudka[1]. (Z )


  1. Dwa centy.