I pani młodej (młodusze) „odgráwają“, śpiewając jej wdzięczną i udatną pieśń (w różnych stronach różną).
Dobra nocka! dobra!
Dziewcyno nadobna,
bodajześ zdrowo spała!
Da! wybrałaś ci se
we trzech sokolikach,
jakiegoś sama chciała. (Krakowskie).
Dzieje się to w przeddzień wesela.
Następny dzień jeszcze gwarniejszy, jeszcze weselszy, mimo, że mgły jesienne rozsnują się po polach i siole. Cała drużyna weselna idzie lub jedzie do ślubu według tego, czy kościół jest w miejscu, czy w innej wsi. Drużyna śpiewa bez wytchnienia, a muzyka tnie od ucha, aby nie dać się smucić pannie młodej:
A grejciez mi! grejcie, trębace! gráwace!
niekze ta Marysia do ślubu nie płace! (Z.)
Ale ona mimo tego się smuci, myśląc o swej przyszłej doli: czy ten Jasiek bedzie taki dobry, jak teraz sie zdaje? czy mnie nie bedzie bił? Przyjdzie jej taka myśl i wśród pełnego wesela; zdarzy się, że i zapłacze. A wtedy głos jakiś wyrwie się z śpiewką smutną, stworzoną już kiedyś w takiej i dla takiej chwili.
Wesele, wesele, wy sie weselicie!
Pani młodá płace, jakie bedzie zycie... (Z.)
Bo wszystkie weselne pieśni poszły z życia, będąc tworami bądź refleksyi, bądź uczucia, dlatego dla badacza podwójne mają znaczenie: naprzód malują nam dobrze niejedną obrzędową scenę, dla której przeznaczone zostały, powtóre odsłaniają nam myśli i uczucia chłopa, sięgające nieraz głęboko w jego życie. Posłuchajmy kilku weselnych, obrzędowych piosnek, rzewną, głębszą nieraz poezyą natchnionych:
Pieśń, śpiewana (w Krakowskiem) przez druchny pannie młodej (młodusze) przy czesaniu jej włosów:
Cesała włosy, cesała,
kiedy do ślubu iś(ć) miała,
cesała włosy rozkosne
mówiła słowa záłosne: