Przysed do niego tatuś jego
i pytá sie go: „Co ci takiego?“
Tatusiu mój! i t. d.
Przysła do niego Marysia jego
i pytá sie go: „Co ci takiego?“
„Marysiu moja przytul sie do mnie,
to moje serce ozyje we mnie!“ (Z.)
Inaczej usposobiona dziewczyna, idąc za mąż; kocha męża, ale do matuli tęskni:
Miałaś mie, matusiu, zeby ogórecek,
pocoześ mie dała w bystry pagorecek! (Z.)
Po akcie ślubnym najważniejszą chwilą wśród wesela jest obrzęd „czepin“, powszechny u naszego ludu. Jest to ceremonia świecka, nie mniej ważna w pojęciu ludu od kościelnej, należąca już nie do Boskiego piastuna“, lecz do ludzi we wsi. Dziewczyna idąc za mąż, staje się babą, gospodynią, wstępuje między baby — musi więc na znak tej zmiany poświęcić swe kosy dziewicze, które jej starościny nielitościwie ucinają, wkładając na głowę babską chustę, „czepiec“. Czy jej nie będzie żal tego warkocza „plecistego“, „rzęsistego“?
Pieśni gminne czepinowe starają się stłumić w niej ten żal a wzbudzić dumę z przyszłej powagi — ale jéj i tak żal.
A moja Marysiu nie záłuj wiánecka!
ciś wiánek pod gánek, odziéj sie chusteckom! (Z.)
A wdziáli mi, wdziáli, na głowisie sici,
nie bede widziała, ka słonecko świci.
A wdziáli mi, wdziáli na głowisie sacek,
nie bede wiedziała, ka bedzie jarmacek.
A wdziáli mi, wdziáli na głowe homento,
nie bede wiedziała, kiedy bedzie świento. (S).
Po czepinach:
Wyleciała z pod nálepy żabka,
zrobiuła sie s pani młody babka. (Z.)
Rzewne jest pożegnanie panny młodej z rodziną i chatą — najczulsze z matką. Naprzód dziękuje ona matce i ojcu:
Dziękuję ci, tobie matko!
ześ mie wychowała gładko.