słowa kładł do uszu, gardzą mną, a tak ledwom nie umarł pomiędzy tym narodem przez czasu.
Ten drugi młodziutki, jak malina, słuchał i nic nie mówił, tylko się uśmiechał, ale ten staruszek prawił dalej:
— E! ty mnie, widzę, wiary nie dajesz, ty się śmiejesz ze mnie, ale czekaj! Jak ty będziesz na teraz rok powracał tak, jak ja, to będziesz widział i przekonasz się, czy ci prawdy nie mówię.
Na to młodzieniec powiada:
— E! to nie może być, żeby ludzie byli tacy niedobrzy, przecież ja im niosę tyle pięknego czasu. Zaraz w zapusty mogą się żenić, bawić, wiosna taka miła, zielona, aż świat pachnie dokoła, lato takie pogodne i pełne owoców, zbioru, jesień taka miła, pogodna, i oni za tyle dobrodziejstwa byliby tak niewdzięczni?... Ach, staruszku! chybaś ty nie pilnował swojej służby i nie dawałeś ludziom czasu w należytej porze, przez to ludzie się na ciebie gniewali i nie chcieli ci być wdzięcznymi. Ach! ja myślę, że za teraz rok, gdy skończę swoje panowanie, to tak samo będę wesół, jak dziś.
— No, no, będziemy widzieć... — odpowiedział staruszek i znikł, a młodzieniec poszedł w swoją drogę.
To był rok stary z nowym rokiem — tak sobie nawzajem radzili“[1].
W wilię Nowego roku przypada „Kolęda dziewcząt“. Gdzieniegdzie zaczyna się ona już w dniu św. Szczepana i trwa do Nowego Roku. (Stale).
Zbierze się, „skopaniuje sie“ kilka bliżej znajomych dziewcząt dorosłych i chodzą co wieczór „po zaokniu“ chat. Gdy prześpiewają kilka pieśni kolędnych, powiadają:
— Wám piosnecka, nám koledecka i grosy dwadzieścia sześć. Gospodárzu, idźcie do kumory, wyloście na fase, urznijcie kiełbase, lec zdaleka reki, żebyście se nie zrobieli meki!
Gospodarz, jeżeli ma kiełbasę, to im musi dać, a jak niema, to im wynosi kromkę placka lub chleba. Odchodzą z podziękowaniem:
- ↑ Opowiedział Michał Kochańczyk z Pysznicy.