Strona:Karol Mátyás - Oryla Michała Haliniaka wspomnienia z podróży Wisłą do Gdańska.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

bym ich, ale bez rozumu oni są i za nasze dobro to się mszczą na chudobie naszej“.
Zsiadła z powozu i w sam czas, gdy tenże komendant dzwonieniem zwoływał swoich towarzyszy broni, zaklęła wszystkich tak, iż nie mają się ruszyć potąd, aż ich obudzi bydlę, które tamtędy z nadchnienia Bożego będzie miało przechodzić i dzwonek zaczepi o tego kamień postacią komendanta będący, a wtenczas ma to być znak, że Polska powstać ma napowrót, i komendant wstanie, zadzwoni na swoich współbraci, a tak będą wojować za wiarę i ojczyznę.
Takie to wspomnienie utrzymuje się dotychczas o Rachowie i jego lasach pięknych, a kto tam przechodzi, to mimowoli odezwie mu się serce o stracie naszej ukochanej ojczyzny, że już wiek mija, jak jęczy pod berłem carów rosyjskich.[1]
Tak gwarząc sobie, płyniemy prędko i zbliżamy się do miasteczka Józefowa. Tu Tofil zaczął nowe opowiadanie:
Bardzo w dawnych czasach żył jeden Pan bogaty, który chcąc sławę swoją rozszerzyć na całą Polskę, zaprzedał się djabłom, aby mu pomogli bogactwa zbierać. Owe dzitki czyli djabły rzeczywiście mu pomogli w zgromadzaniu bogactw, a gdy już był bardzo bogaty, doczekał się trzech synów: najstarszy Kazimierz, młodszy Jan i najmłodszy Józef. Zbudował im następnie każdemu jedno miasto, które to miasta od onych synowskich imion zostały nazwane. I tak płynąc z Zawichosta, napotykamy najsamprzód miasteczko Józefów, potem Janowiec, a zaraz w pobliżu na drugiej stronie Wisły Kazimierz, z poprzednich dwóch najwspanialsze. Kazimierz i Józefów leżą po prawym brzegu Wisły a Janowiec po lewym.

Po śmierci ojca ci trzej synowie pobudowali sobie każden przy swojem miasteczku pałace czyli zamki obronne, z których jeszcze dziś można ruiny widzieć. Kazimierz najstarszy kazał wybudować wieżą bardzo wysoką na górze, którą, jak opowiadają, mieli nieprzyjaciele łańcuchem z armat w połowie ściąć, a połowa takowej do dziś dnia stoi, co wygląda jak beczka lub toczek na górze i tokiem od oryli nazwana. Najwięcej ruin napotykamy w Kazimierzu, rozmaite spichlerze nad samą Wisłą, których jeszcze do pięć można policzyć, resztę zaś całkiem rozebrane. Dalej za farnym kościołem na górze zobaczyć można ruiny obronnego

  1. To podanie słyszał opowiadający w Brzózie królewskiej.