Strona:Karol Mátyás - Podania i baśnie krakowskie.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

(6.) Pokutuje w kapliczce na wzgórzu Rękawki na Podgórzu zaklęta jakaś księżniczka, która obiecuje ogromne skarby temu, coby się podjął ją wybawić. Trzeba przejść przez następną próbę:
Pierwszego dnia otrzymuje się 100 złr. i te trzeba samemu w jednym dniu przejeść całe, tak, żeby ani pół centa nie zostało. Nikogo zaś poczęstować, ani też choćby pół centa z tych stu reńskich dać nie wolno. Drugiego dnia otrzymuje się dwieście, trzeciego trzysta, i to pod tym samym warunkiem. Kto próby nie przejdzie, musi zginąć.
Jeden odważny podjął się tego trudnego zadania i poszedł w nocy o jedenastej godzinie pod ową kaplicę i czekał. Wyszła księżniczka i dała mu sto zł., upominając go, aby sam całe przejadł, nikomu nie dawszy nic. Z łatwością przyszło śmiałkowi przejeść w pierwszem dniu całe sto zł. — poczem poszedł do księżniczki i dostał 200 zł., które znowu następnego dnia przejadł.

Trzeciego dnia przejeść 300 zł. było mu już trudno, ale przecie jakoś mu się powiodło — zostało mu tylko pół centa, o którem nawet zapomniał. Nagle namanił“[1] mu się, gdy szedł przez most Podgórski, żebrak bardzo nędzny i schorowany i zaczął go o jałmużnę prosić. Nie mając nic, prócz pół centa, odmówił jego prośbie, ale żebrak nie dał się zbyć i błagalnym głosem na

  1. zjawił mu się, nawinął mu się.