Strona:Karol Mátyás - Podania i baśnie krakowskie.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

Ale chłopu zaczęło być nieswojsko w chałupie, w komorze bowiem noc w noc chód ciężki i szczęk szabli słyszał — więc postanowił, mając pieniądze, zburzyć starą chałupę, a nową na innem miejscu postawić. Tak też zrobił....
Upłynęły lata od owego zdarzenia. Kopano przypadkowo w miejscu, gdzie ta stara pamiętna chałupa stała i natrafiono na skrzynię. Otwarto i znaleziono w niej trupy trzech osób — generała w pełnej gali, kadeta młodziutkiego i kobiety prześlicznej urody w białej sukni.
Chłop jeden wiedział, co to znaczyło — ale milczał, bojąc się o swą skórę. Na łożu jednak śmiertelnem wyznał i ztąd się dowiedzieli ludzie.
(12.) „Na Ludwinowie są wierzby, które nazywają wierzbami wisielców. Stare, zgarbione, spróchniałe, na ciemnem tle nocy wyglądają ponuro, strasznie.... Pod niemi przy poświście wichru tańcują wisielcy, trzymając się za ręce. Na wierzbach siedzą czarne dyabły, przygrywając im na jakichś dziwnych skrzypcach, w których tonach brzmi wycie i ryhotanie.
W noc zaś pogodną widują nieraz owe wierzby, jak się przechadzają — idą ku brzegom Wisły i kłaniają się wodzie.
Nikt się tam zbliżyć nie śmie.
(13.) „Jedna baba ze Zwierzyńca szła raz w nocy przez most Zwierzyniecki na Rudawie. Księżyc świecił... Słucha: a tam dziecko pod mostem płacze. Płacze i płacze, cią-