ciórkami — choć fasecke s cemś weźnie i niesie. „To juz z famielije idzie“. Co drugi w Scepánowie, to hanglirz“[1].
Zaraz potem zacznie opowiadać Szczepanowiak o tem, co jest chlubą miasteczka, czem, póki istnieć, szczycić się będzie — o św. Stanisławie.
„W Scepánowie urodził się święty Stanisłáw, biskup krakoski, co go to zabił król Bolesłáw Śmiały. Ojcowie św. Stanisława prawie w tem miejscu mieli gront i dom, gdzie teráz stoi kościół św. Stanisława i cmentárz w Scepánowie.
Święty Stanisłáw urodził sie pod dębem na polu. Przy tem dębie był stáwek[2], tak go zaráz w tem stáwku matka omyła, i od tego casu woda w tem stáwku jes cudowná. W tem miejscu postawili murowaną kaplice, tego dęba obcieli u góry, obciesali i pomalowali — i ten dąb jes w środku kaplicy. Ludzie naokoło tego dęba chodzą na kolanach na ochfiare[3]. Ta kaplica zawse jes zamknietá.
O tem dębie to syroko daleko w cały Polsce wiedzą, ze on taki wázny. Jedna pani chciała się o tem przekonać i jaz z Prus tu przyjechała i prosiła księdza, zeby ji choć trzásecke dáł z tego dęba. Tak ji ksiądz dáł páre trzásecek, ona se je wziena do papiérka i pojechała“.
Resztę tego dęba oprawiono w drzewo, aby go ocalić od zupełnego zniszczenia, gdyż go ludzie pobożni szczerbali na pamiątkowe krzyżyki i inne przedmioty, a także na lekarstwo, bo starty na proszek i wypity z winem, uzdrawiać ma od febry.
„Na rynku w Scepánowie stoi ogromná lipa, grubá, a w środku jes zbutniáłá. Ta lipa má przegnane osiemset roków i pamietá jesce świętego Stanisława, bo na nią święty Stanisłáw wyłaził, jak jesce do skoły chodził.
Jak święty Stanisłáw do skoły chodził, tak sie bardzo dobrze ucuł (uczył) i nigdy nijakie nie dostáł kary. Inne chłopáki źli byli na niego o to, bo oni nieráz dostali bicie od prefesora,