odbudują zaráz, bo na to jes ten fondus ukryty w leśsie scepánoskiem“.
„W scepánoskiem leśsie mają być ukryte wielgie skarby, ale kto ich dostanie? Więcy majątku jes w ziemi, jak na ziemi, ale cy to ludzie są godni tego, zeby to dostali?“
„Jeden chłop w Scepánowie miáł skárb w tem miejscu, gdzie postawił stodołe. Zawdy mu źwięcało[1] pod bojiskiem w stodole, jak młócił. Chłop domyśláł sie, ze to pewnie piéniądze źwięcą. Ráz nawet śniło sie mu o tem skárbie i coś mu powiedziało:
— Są tam w stodole piéniądze, dostanies je, ale jesce pocekáj!
Ale co sie nie dzieje! Ráz ten chłop namówił jakiegoś młocka — młócą, a piéniądze źwięcą coraz głośni; widać do bywały sie ku wiérzchowi. Młocek nie wiedziáł o nicem, dziwił sie, co to tak źwięcy, i gádá do tego chłopa:
— A kis ta djábli tak tu źwięcą w tem rogu!
I zaráz potem przestało źwięceć i nigdy juz więcy nie źwięcało, bo pewnie od záklęciá piéniądze sie głęboko západły“.
Z osobą św. Stanisława łączą oczywiście w podaniach postać króla Bolesława Śmiałego; odpowiadają one znanym ogólnie historycznym pamiętnikom, powtarzać ich zatem nie potrzeba, jak np. szczegóły o zabiciu św. Stanisława przez Bolesława Śmiałego.
Ale jedno jako oryginalne i piękne zasługuje na przedstawienie. Opiewa ono dosłownie, według opowiadania ludu w Szczepanowie:
„Król Bolesław Śmiały jak zabił świętego Stanisława, tak na niego takie waryjastwo przysło i uciekáł ze swojem wojskiem — z polskiem wojskiem — sám nie wiedziáł kej[2], uciekáł i uciekáł, jaz dojecháł do Sadygóry[3], ta Sadágóra sie nágle przed niem otworzyła, on tam wláz(ł) ze swojem wojskiem i ta