— „Sabat — dostáł bat, — poleciáł do taty: Tato! macie takie baty?“ — bo uón lubi látać za bydłem i śmigać batem. uÓn z pastuchów nájlepi uumié szczylać batem, tajak fornál.
127. Sabat Marysia, lat 9, córka wyrobnika w Miechocinie. U. sz. M.
α) Rozpiérzoná, bo taká je rozpiérzoná, jak ta Gronkowna[1], takie má włosy roztargane, jak Zydówica. Zydówka słuząca zawdy je nieuucesaná.
β) Pizia, bo, jak skubały w domu pióra, to uona wołała na matke: „Mamo! dejcie pizia!“ — tak chciała uudać po pańsku „piérza,“ bo uu nas nicht nie powié: „skubać piérze,“ ino „skubać pióra, drzyć pióra.“
γ) Jedynecka (p. niżej δ).
δ) Dzieci wyśmiéwają sie z ni i wołają na nią:
— „Po egzaminie zjechała na łopacie!“ — bo tak rok (albo: tamtego roku = zeszłego roku) miała drugi stopień, miała dwóje, jak byka, i zjechała na łopacie. A látego sie z ni wyśmiéwają, ze zjechała, bo sie piérwy chfáliła, ze bedzie miała dobry stopień, a pokazywała dzieciom, jak sie ji pytały, jaki będzie miała stopień, to pokazywała jednem palicem (zn. palcem) i mówiła, ze bedzie miała jedynecke.
ε) Dzieci tak na nią słozyły:
— „Sabatowna — garbácowna!“ — bo ji uociec je garbaty.
128. Sadecki Józek, lat 8, syn kołodzieja w Miechocinie. U. sz. M.
α) Kropatá żaba, bo je kropaty ( = piegowaty), tajak niktórá żaba.
β) Dzieci na niego tak słozyły:
— „Sadło — z pieca spadło, — rozbiło sie — i zjadło sie.“
129. Sadrakuła Michał, lać 15, syn gospodarza w Miechocinie. B. u. sz. M.
α) Kajdamák, bo, jak był jesce mały, to ráz ur-ziáł ziandara, jak prowadził złodzieja uokutego w kajdany, to gádáł do drugich dzieci: „Dzis-ty! jak je uokuty w kajdamáki“ (zn. kajdanki). Niektórzy w Miechocinie w ty cęści ode dwora do Tarnobrzega nie mówią „kajdamáki,“ ino „łańcuski.“
β) Kacárz, bo, jak był mały, to zaganiáł kacki uojcowe, na stáw dworski, zeby jadły rzonse.
- ↑ Patrz wyżej lp. 27.