Strona:Karol Mátyás - Rabsice dawnej puszczy sandomierskiej.djvu/31

Ta strona została przepisana.
25

Gdym poszedł do dnia, to mój ślad było znać precz aż do cmentarza, a tego[1] nie było. Przychodzę, a moje zajączki leżą i strzelba leży. Pozbierałem to i do domu przyniosłem, o czem się oberleśniczy dowiedział, strzelbę mi wzięli i stawałem do Niska, zasądzili mnie na trzy miesiące aresztu, lecz-żem się odwołał, że później odsiedzę.“ (Pysznica w powiecie niskim).
Umieją też rabsice opowiadać ucieszne przygody, również spostrzeżenia swoje ze świata przyrody, ale jak myśliwym wogóle, nie zawsze im wierzyć można. Oto jedna taka historya:
„Byłem raz w lesie, zda mi się pojrzeć z poza gęstych krzaków, a tam w dołku niewiele wody się znajdowało, prawie po kolana, usiadam i czekam, może tu przyjdzie jaki zwiérz pić wodę, a wtenczas, pomyślałem sobie, nie ujdzie moich rąk.
Niedługo czekałem.
Było to dosyć gorąco. Patrzę... idzie lis. Ha no! myślę sobie — tego nie będę strzelał, bo mało mi się opłaci, popuszczę go, może przyjdzie coś lepszego. Siedzę nieporuszenie i patrzę, co ten przebiegły zwiérz będzie robił. Wiaterek od strony lisa pociągał ku mnie, więc mnie lis nie zwietrzył.
Ta bestyja wykręcił się do mnie tyłem i pakuje ogon do wody. Patrzę... a w pysku trzyma nieco mchu nadartego i tak lezie w tę wodę tyłem coraz dalej i dalej, aż nareszcie gdy już tylko sam czujek (nos) miał na powierzchni wody, wtenczas mech wypuścił na środku wody, a sam się zanurzył i oddalił się na drugą stronę, a następnie w krzaki.
Niemało mnie to zdziwiło, na jaki to on sposób robił, przybiegam do wody, patrzę się na ów mech pozostawiony a tam setki pcheł leśnych się roi, lecz że w miarę mech naciągał w siebie wody i tonął a pchły nie miały się gdzie podzieć, więc musiały wszystkie się potopić w wodzie. A tak-żem się przekonał, jakim sposobem lis pchły nie ma. (Rzeczyca długa w powiecie tarnobrzeskim).
Wspomnieć jeszcze należy o niektórych nieprzytoczonych jeszcze gusłach rabsickich.

Jak do polowania nie potrzebuje „wachompasu“,[2] tak też staroświeckiej zasady myśliwskiej: „W Boga wierz, dobrze zmierz!“ nie trzyma się rabsic. Zna on różne śtuki, jak fuzyją zaprawić, żeby zawsze trafiała zwierza śmieternie (śmiertelnie),

  1. scil. śladu.
  2. Karty na broń (Waffenpass).