Strona:Karol Mátyás - Wesele stalowskie.djvu/17

Ta strona została przepisana.
—   9   —

Skrzypek jém grá a uony täjcujô, uobydô ráz dokoła, potem tak śpiéwajô:

Z tom tánek, z tom tánek, co rutke równała;
z tom drugi, z tom drugi, co wiánecek dała;
z tom trzeci, z tom trzeci, co dała chustecke;
z tom cwárty, z tom cwárty, co dała krajecke.

Pomiedzy dwiemy lipisiejkämy tocy Marysia wino —
ej! wino, wino cerwoniusiejkie do góry sie burzyło.
Przysed ci do nié
ten bracisek jé:
„Dej my, Marysiu, wina!“
„Já wina nie dám,
za mało go mám,
na wesele go schowám.”
Przysła ci do nié
siostrusiejka jé:
„Dej my, Marysiu, wina!”
„Já wina nie dám,
za mało go mám,
na wesele go schowám.”
Przysed ci do nié
tatusiejko jé:
„Dej my, Marysiu, wina!”
„Já wina nie dám,
za mało go mám,
na wesele go schowam.“
Przysła ci do nié
matusiejka jé:
„Dej my, Marysiu, wina!“
„Já wina nie dám,
za mało go mám,
na wesele go schowam.”
Przysed ci do nié
ten Fränusio jé:
„Dej my, Marysiu, wina!”
Marysia skocéła,
wina uutocéła:
„Neści, Fränusiu, wina!“

Nasá Marysiejka z psenicnego ciasta,
weźnie jô Fränusio z pod Krakowa z miasta.
Nasá Marysiejka z psenicnego chleba,
nie takiego jé tez parobecka trzeba.
Nasá Marysiejka jak kwiátek rózäny,
weźnie ci jô, weźnie, Fränusio kochany.
Fränuś i Marysia to je dwoje ludzi:
jak Marysia uuśnie, Fränuś jô uobudzi.