rodzicom wasem kochänem ráz, drugi i trzeci,
wy zaś, kochani rodzice, błogosłáwcie swoje dzieci!
Pośpie-ze, godzino piekná i sceśliwá,
niecháj päjstwu młodem płac uóc nie zalywá!
Jak młodzi ju nié majô uojców, to tak muówi:
Zál wám, päjstwo młodzi, wase serca kraje,
ze waséch rodziców do błogosławiéjstwa nie staje,
rodziców nie staje, ziemia jéch przykréła,
nigdy nie skójconá wiecność jéch przyjéna.
Wiec to miéjsce zastôpcie, uo przezacni goście,
temu päjstwu młodem o błogosławiéjstwo proście!
Biwat! biwat! w tem máłzéjskiem stánie,
co sie dáwnié miało stáć, niech sie dzisiáj stänie!
Terá wszyscy goście przemowcie te słowa:
— Niech jéch Bóg błogosławi! idźcie do kościoła!
Tämok przysiegniecie przed ołtarzem Buozem
i bedziecie zéli jaz do śmierci razem, —
Co dej Buoze, ámen!
Terá druzki zacynajô śpiéwać tak:
uOtwórz, matko, kómorecke! uotwórz, matko, kómorecke!
wydejze nám te rozecke!
uOtwórz, matko, nowy dwór! uotwórz, matko, nowy dwór!
wydejze my wiánek mój!
Matka idzie uotwiérać kómory. Starosta, skrzypki, druzbowie i druzki za niom; matka rozge wydaje starostowi i powracajô do izby. Pán młody i päni młodá wybiérajô sobie jednego z druzbów za marsáłka. Jak juz je wybräny, starosta sie pytá:
— Chłopcy druzbowie, przystájecie na tego marsáłka?
uOni krzyknô jednem głosem:
— Przystajemy!
Terá starosta uoddaje marsáłkowi rozge i mówi mu tak:
— uOddaje ci wiánek, zebyś go w porzôdku nosiéł, zebyś sie nie uopiéł i wesele w porzôdku prowadziéł, bo inacy zapłaciéłbyś kare!
I te rozge mu uoddaje, marsáłek bierze rozge i wybiérá sobie drugiego do puomocy. Terá przychodzi starsá druzka, przynosi siedem jabłek i wtyká jéch na rozge, to jest na kuzdô uodnoge jedno, marsáłkowi zaś przypiná wstege do podsyi i bukiet za cápke, a druzki śpiéwajô tak: