mlyku, a całkiem przez soli, na jakô pamiôtke, to tégo nie wiem. Jak ju zjedli bászc z kasom, terá jém stawiá kapuste i chlyb i na tem ju skójcô. A druzki zscynajô śpiéwać:
Gruby bászc, moja Maryś! gruby bászc...
Cemuś räno nie wstajała,
na bászc miałko nie miélała?
Gruby bászc!
uU Kosiora na nátoniu[1] zabiéli täm byka;
swaski, druzki zjadły mieso, a druzbowie łyka.
Zaś druzbowie tak odśpiéwujô:
uU Kosiora na nátoniu zabiéli täm kure,
a druzbowie zjedli mieso, druzki, swaski dziure.
Terá kucharka zbiérá miski i łyzki, marsáłek wynosi stoły na dwór, skrzypek zacyná grać i täjcujô jaz do ponocka.
Terá przynosi marsáłek do izby słome, ściele po cały izbie, a to wszysko idzie kuzdy do swojego domu spać, jacy skrzypki i druzbowie zostajô na weselu i idô spać.
Jak zacyná świtać, kucharka budzi wszyskiéch. Wstajô: jednego głowa boli, drugiego głowa, trzeciemu sie jesce spać chce, ale musô wstać, bo jém kucharka spokoju nie dá. Wstanô, kucharka jém daje wode do uumyciá, páciérz puomowiô. Gospodárz jém przynosi wódke, wszyscy sobie wypijô, jak to mówiô: „na klina,“ kucharka jém stawiá jeść, ale ju lepié jak całemu weselowi, bo jém usmazy jajaśnice, wódki przegrzeje z tłustościom. Jak napijô i najedzô, gospodárz wołá do siebie marsáłka i mówi mu: ze téch i téch ludzi trza sprosić na wesele. Marsáłek zwołuje druzbów i mówi jém tak:
— Terá chłopcy druzbowie, macie pójść na wieś i sprosić ludzi na wesele!
I powié jém:
— Wy dwóch idźcie po téch! wy po téch!
- ↑ Miejsce na podwórzu, gdzie się rąbie drzewo.