kury, które wskutek tego mają się dobrze chować i nieść jaja[1].
Gdy kapustę jedzą, to się biją łyżkami po głowach, żeby główki kapusty tak wielkie rosły, jak ich głowy[2].
„Łyżki nie wolno położyć, aż wszystkie potrawy po trochu zjedzą, bo przy którejby potrawie łyżkę położył, toby to nasienie w polu myszy zjadły[2].
„Pod miską z potrawami kładą opłatek; do której miski opłatek się przylepi, wróżą, że się „to urodzi, co na misce było“[3].
Dziewczyna z pierwszą łyżką strawy wybiega na pole i nadsłuchuje, z której strony pies zaszczeka, bo z tej strony spodziewa się w nadchodzącym roku kawalera[4].
Im dłuższe są kluski, które jedzą na wieczerzę wilijną, tem dłuższe będą kłosy żytnie, względnie pszeniczne, zależnie od mąki, z której kluski zrobiono[5].
Po wieczerzy każdy bierze garść równianej słomy ze snopów znajdujących się w izbie i rzuca źdźbła w szparę, znajdującą się między belkiem (stragarzem) a powałą. Ile ździebeł poszczególnego gatunku zboża wbije się w szparę, tyle kóp tego gatunku zboża będzie miał gospodarz w przyszłym roku[6].
Przy końcu wieczerzy chłopcy i dziewczęta wyciągają z pod obrusa źdźbła siana: jeżeli wyciągnie źdźbło zielone, to w zapusty wyda się zamąż dziewczyna a ożeni się chłopak; gdy zwiędłe, to rok ten napróżno minie; gdy żółte, to dziewczyna do śmierci zostanie panną, a chłopak się nie ożeni[5].