Strona:Karol Mátyás - Z życia cyganów.djvu/17

Ta strona została skorygowana.
—  17  —

A tak chłop poszedł i przyniósł cyganowi powróz z krowy, ten zaczął odmawiać zamówienie i przytem powąchał go nieznakomicie, a w tem powiedział, że ten powróz sam jest, którego on potrzebował. A tak po zamówieniu onego powroza wziął cygan za koniec onego i złożył rękę na ramię swoje, bo za kołnierzem miał przyszykowaną gąbkę z mlekiem namoczoną, a na swoim łokciu tej samej zgiętej ręki każe chłopu krzyżyk robić węglem lub kredą. A wtenczas stanie sobie tak, aby z tyłu cygana nikogo nie było. Ten robi rzeczony krzyżyk, a cygan bierze oną gąbkę z za kołnierza i razem z końcem powroza wystawia przed siebie, ręką ściśnie, a z gąbki mleko cieknie. Ci wszyscy krzyczą, że z powroza mleko się leje, dopieroż cud! I chłop daje się obałamucić, a cygan bierze rozmaite wynagrody za to.
Pewnego zaś razu poszedł znów jeden cygan na wieś, wszedł do domu, z którego wyszła za mąż jedynaczka, która nie chciała siedzieć ze swoim mężem. Więc ten cygan opytał się matki powoli: „co tu słychać? jak się wam powodzi? czy macie dzieci? czyście je już powydawali?“ A matka ona mówi, „że miała jedną córkę i wydaliśmy ją, ale swego nie lubi i nie chce z nim mieszkać, a ja nie wiem, co z tem robić“. A ten cygan mówi:
— Moja kobieto! dacie mi 1 złr., a ja wam poradzę, tylko mi musicie powiedzieć, gdzie wasz zięć mieszka.
A tak matka dała mu 1 złr. i wskazała miejsce mieszkania. A tak poszedł on cygan