Strona:Karol Mátyás - Z życia cyganów.djvu/22

Ta strona została skorygowana.
—  22  —

śniadanie, jak i kolacya była, i ruszyłem do Padwi, gdziem tam zaszedł do Dula, a gdy się naschodziło chłopaków i kawalerów, bo to było wieczorem, jak-żem im zaczął sztuczki pokazywać to z grochem, to z centami i różne inne, tak się wydziwić nie mogli. Aż pewien kawaler odwołał mnie na bok i powiada:
— Słuchaj ty! czybyś ty mi nie poradził co?
A ja się pytam:
— Co ty chcesz?
— Ja mam kochankę — powiada — a tę kochankę jeden przemocą mi chce odebrać. Coby mu zrobić, żeby go nie lubiała.
A ja mu mówię:
— Jest na to sposób i ja go mam przy sobie, tylko daj jednego reńskiego, a zaraz ci mogę udzielić.
Wtem chłopak pobiegł po reńskiego do domu, a ja tymczasem wziąłem ucho od buta oderznął, obrobił nożem, powycinał takie karby, ząbki, krzyżyk, aby nie było podobne do ucha z butów. Ten przychodzi, a ja mu zaczynam mówić cygańskie zamówienie Babulisten i t. d.“ nad onem uchem i daję mu za tego guldena, przyczem powiadam, że ma nosić to przez dziewięć dni pod pachą u ręki prawej, a bez trzy dni pod pachą u lewej i żeby tego nie zgubił, boby za nic wszystko było. Potem, gdy one dni wynosi on kawałek, tak potem ma go zakopać pod progiem u chałupy tej dziewki, o którą rzecz chodzi. „Potem masz iść na muzykę do karczmy, a gdy będzie tamten tańcował z tą dziewką, to ty masz sobie wziąść drugą i