gdy cała ich historyczna wiedza zasadza się na kilku przysłowiach historycznych powszechnie znanych, jak np.: „Za króla Sasa, jédz, pij, huláj i popuscáj pasa!“, lub: „Za króla Sobka, nie było w stodole ani snopka“; gdy z królów polskich znają lepiéj tylko Jana III, którego sława jako pogromcy niewiernych rozbrzmiała po całym świecie; góral z historyi polskiéj coś więcéj opowiedzieć potrafi, opowiada zaś tak jakoś ciepło i prostodusznie, iż każdy pozna, że to Polak, mówiący o swoich królach, o swojéj historycznej przeszłości.
Najpierw z pewnością zacznie ci opowiadać o królowéj Kindze, jak uciekała przed Tatarami, jak z nią jeden Krościeńczak mówił i cudu od niéj doświadczył na swéj pszenicy, jak mieszkała w ukrytym wśród Pienin zameczku, i pokaże ci ową kapliczkę białą, która stoi w miejscu[1], gdzie ów góral siał wonczas pszenicę, i ową schowaną w górach skałę, zwaną zameczkiem św. Kunegundy. Nie będę powtarzał odnośnego podania powszechnie znanego, które w wdzięczne rymy ujął Lucyan Siemieński[2].
Zabrzeziak (wieś Zabrzeż, parafia Łącko) szydzi sobie jednak z Krościeńczaków i takie opowiada podanie:
„Kiedy świętá Kunegunda uciekała przed Tatarami, przysła do Krościenka i prosiuła, aby ją przyjęli, ale Krościeńcáki nie kciały je przyjąć. Wtedy ona powiedziała: