Ta strona została przepisana.
— Ano widzicie! ja mam męża piérwszego, któren jest taki dobry, że drugi taki być nie może. Puścież mie teraz z téj niewoli! bym sobie poszła do piérwszego męża.
I zabrała sie i wyszła do swego pokoju, gdzie zostawiła swego męża. Ten ją ukrył pod płaszcz i uciekł z nią niewidziany całkiem od nikogo, bo miał ten kapeluch na głowie. I tak przyniósł ją do swego pałacu, gdzie już do śmierci żyli szczęśliwie.
Dr. Karol Mátyás.