4
raz nadarzy nam się słyszeć jeden i ten sam wyraz w odpowiedném miejscu tak i tak wymówiony. Z tem wszystkiem karykaturą jej wcale nie jest, a każdy łatwo odłączywszy z niej przymieszkę, wytworzy sobie dość jasny obraz gwary tutejszego ludu.
Na weselu jes, jak bogatse wesele, choć kiej dwudziestu starostów ji kázdy ze zonom swoją. Jez ik tagze uośmiu, a jak bidniejse wesele, to ji sześci ji trzech. Jak nájbidniejse wesele, to choćby nie bóło druzbów, to musi być przynájmni dwoch starostów — zawdy musi być dwóch, bo uoni są śuadkami, ze jako bóło wesele. Jagby sie kiedy stadło rozesło, to uoni zaśuadcą, ze jako bóło wesele, bo ta ksiądz wszyćko mają zapisane w metryce. Starsá druscka má być jedna, jeden starsy druzba, ten sám, chtóry na weselu prosi, jeden starosta ji jedna starościna nástarsá.
Naprzód jidą uopowiedzi przez trzy niedziele. Jak drugą uopowiédź ksiądz wymuówi, to w trzeciem tyźniu prosą te druzby na wesele gości, starostów i druscki ji druzby. Jez ik dwoch, ale to takich wybirają na druzbów, co są krzyźwi, co sie nie uopiją. Jak nima drugiego druzby, to sám pán mody jidzie prosić. Naprzód idą do starostów, a jak mają córke abo syna zdatnego na druzbe, to sie prosi uo nie. Jak uojcowie mówią, ze nima kogo w domu uostawić, to se przynájmą kogo, a ci jidą na wesele. A potem idą porządkiem do wszystkich gości.
Jag idą prosić na wesele, dzie skázane mają, to mówią nápirwy:[1]
- ↑ Wacław z Oleska podaje w swym pieśni zbiorze podobną „prosackę“ z Sandeckiego, jednak nieco odmienną i znacznie krótszą. Dla porównania przytaczam ją w całości:
Prosi pan ojciec i pani matka,