Strona:Karol Mátyás - Z ust ludu.djvu/14

Ta strona została przepisana.

8

«A wiency wám nie powiemy,
«jaś sie lepi naucemy.

Jak przydą do tego domu, to sie mają skłonić, wziąś pierzyne abo bele co złapią, posłać ją ji na ty pierzynie posadzić tego samego, kogo mają prosić i dopiro mówić te prosacke[1], a jak jik wielu, to posadzić rzendem i mówić te prosacke.
Jak uoni to mówią, to tamci nic nie mówią, tylko sie casem uuśmichają. Jak skońcą te prosacke, to zaśpiwają uobidwa:

Nie kázała nám pani matka bawić,
Na kuonika siádać, siodełka poprawić.

Jak się skuońcy te prosacke, to sie troche postoji, pomówi z niemi. Wtórzy mają wódke abo co, to jik pocęstują, potem sie zabirają i jidą do drugiego domu a jak uodchodzą, to mówią: «Panu Bogu wás zuostawiemy ji z wami sie rostajemy, bądźcie zdrowi.» A uoni mówią: «Panie Boże prowác!» A jak mają co wypić, to jik zatrzymują ji mówią: «Jesce uostańcie panowie, wypijcie jesce po kielisku.»
Jak wszyćkie uopowiedzi wyjdą w niedziele, to dadzą skrzypkowi zádatek, jeden złoty, coby gráł na uobigráwce ji na weselu, ksiendzu pięć ryńskik śrybła za to, co jeno ślub dá. To nájmni, bo dają po uosiem ji po dziesięć, jak wto bogatsy. Nájbidniejsy musi dać nájmni pięć złotych, bo ksiondz jinacy powi: Kiej nimás piniendzy, sie nie zeń! A jak ksiondz w kapie ślub daje, to sie daje papirka wiency. Potem sie płaci uorgániście piędziesiont centów za to, co zagrá, kościelnemu dwadzieścia centów za uusługe za to, co świce zaśuyci.

Jak w niedziele skrzypków zgodzą, to zaráz w poniedziaek abo we środe jes wesele, jak wto chce. Chto jes bidny, to jes

  1. Proszak, prosak, w Sandomiérskiém drużba, który zaprasza na gody lub wzywa weselników o podarki dla młoduchy. Gdy panna młoda zaprasza na wesele, mówią, że poszła „na proszaki;“ (Gregorowicz).“ P. Z. Gloger: Nazwy weselne, wyrażenia i przedmioty używane przy godowych obrzędach ludu na przestrzeni byłej Rzplitej (Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, Tom I. Kraków 1877).