Tomasz Walski, wieśniak w Stalach, obdarzony niepoślednim talentem poetyckim, tak pisze o dawnych i dzisiejszych zapustach w formie rozmowy kuma z kumem. Podaję wiersz jego w całości, bo doskonale charakteryzuje wiejskie zwyczaje.
Zaprosił kum kuma we wtorek w zapusty,
a ten sie go pyta: »zabity wieprz tłusty?«
»Mój kumie kochany! wieprza uchowałem,
ale go we środę w jarmaku sprzedałem,
pieniądze już dałem za siano we dworze —
cóż będziemy jedli, kumecku nieboże?
Zaginęły czasy, w kiej dobrze bywało,
jak sie śtuke jadło i wódkę pijało;
jak wieprza uchował, zabił na zapusty,
wtedy się nazywał cały zapust tłusty.
Tak, kumie kochany, dziśmy się docz’kali,
nie będziemy wódki w zapusty pijali.
Nasi pradziadowie to nie tak robili,
bo mieli wolnice, to gorzałkę pili,
jak przyszły zapusty, to wieprza zabili,
gorzałkę garncami do domów nosili«.
»Mój kumecku drogi, ja wiem, że tak było,
nie mieli turbacyi, to sie dobrze piło,
nie kupował siana i długu nie miewał,
jadł śtuke, pił wódkę i w karcymie śpiewał;
a wieprza nie karmił, bo sie w lesie pasły,
przygnał z lasu, zabił, jak zapusty nasły.
Zapraszał kum kuma a sąsiad sąsiada,
dzisiaj co zrobimy, kiej nam wszystkim biada?«.
»Ale już przepadły stare dawne czasy...
Żono! dziś zapusty, ugotuj choć kasy!
Synu ty po wódkę! bo krowę zabiłem.
Co kumie? powiedzcie! nie dobrze zrobiłem?«...
Kumów i sąsiadów na zapusty sprasza
i litrę po litrze wódkę z karczmy noszą.
Jeden kum pijany zaczyna basować:
— Starych ojców prawa nie trzeba kasować!
Nasi pradziadowie to nie tak robili,
w domu śtuke jedli, a w karcymie pili,