my śtuki nie jemy, to przynajmniej krowę,
to pójdźmy do karczmy zalać lepiej głowę!«
Tak kaszy najedli i kości pogryźli,
potem wszyscy zwolna do karczmy poleźli.
I tak z całej wioski do karczmy się ześli;
co się tam nie dzieje, nikt tego nie skreśli.
Kumoszka z kumoszką, kum z kumem się wita,
pije wódkę na bórg, na biedę nie pyta...
Jak wódki napili, w głowie się im chwieje,
kuma do kumoszki już się ładnie śmieje,
i tak se gadają: »Dawniej nie tak było,
w zapusty śpiewali, jak się wódkę piło;
to wa kumo prawa ojców nie kasujwa,
dzisiaj są zapusty, to śpiewać próbujwa!«
I tak obie stoją, ledwo się kiwają
i taką śpiewankę śpiewać zaczynają:
— Niezápusty przesły,
dziéwki za moz nie sły,
juz mogły sie wydać,
bedo kloce dźwigać[1].
— Da moja kumusiu kiepskie dziś zápusty,
bo posed na jarmak siwy wieprzek tłusty.
— Da moja kumusiu, coście dziś zrobiéli,
coście mie na zápust do sie nie prosiéli!
— Jak wás béło prosić, kiej śtuki nie béło?...
— Na te sucho krowe, co sie jo zabiéło!
— W karcmie so zapusty, tu se pośpiéwáwa,
jesce po kwáterce gorzáłki se dáwa!
— Napijwa sie kumo, w kárcmie so zápusty,
nie béło cem w domu omaścić kapusty,
mój chłop wieprzka sprzedáł, zabiéł chudo krowe
i s tego zmártwienia zalywá dziś głowe.
— Zydzie harendárzu nie turbuj sie wiele,
co dzisiáj przepije, zapłace w niedziele!
Żyd lata jak głupi, głaska się za pejsy,
kieliszki rachuje i z tego się ciesy.
- ↑ Var. Niezápusty przesły, dziéwki za moz nie sły,
po świetem Wojciechu bedo jájka niesły.