Polska korona, srodze utrapiona,
niechaj nie będzie nigdy opuszczona,
boś Ty jest matka narodu polskiego,
użycz nam pomocy z nieba wysokiego!
Syn Twój dziś zmartwychwstał i wszyscy wołają:
»Alleluja! alleluja!« w kościołach śpiewają.
z Twego zmartwychwstania, Jezu, się cieszymy,
tylko o ojczyznę wszyscy się smucimy.
Dopomóż nam, Boże, byśmy zaśpiewali:
— »Jeszcze Polska nie zginęła, bośmy ją wygrali!«
»Jeszcze Polska nie zginęła!« — miejmy wszyscy w duszy,
naród polski jest waleczny, to Moskala skruszy!
Potem zaśpiewamy: Danaż moja! dana!
podziękujmy Bogu, bo Polska wygrana,
bośmy ją wygrali zmartwychwstałym Panem
Polska zmartwychwstała na wiek wieków — amen!
Dumą napełnia się serce Polaka na dźwięk takiej długiej, rzewnej, serdecznej modlitwy chłopa-poety.
Pisałem w Tarnobrzegu dnia 6. kwietnia 1895.
Do str. 16. Gospodyni w Stalach oporządziwszy w Wielki Piątek chałupę, mianowicie obieliwszy ją i umywszy wszystkie sprzęty i naczynia, w Wielką Sobotę ładuje (przygotowuje) świecenie; piecze placki, gotuje jaja, słoninę, kiełbasę... W same południe kładzie przeznaczone do święcenia przedmioty do koszyka: jaja, ugotowane na twardo, obrane ze skorup (skubäne), jedno jaje z łupinom, kawałek słoniny, kawałek kiełbasy, garnuszek masła, jeden sérek, bochenek chleba lub placek i kilka korzeni chrzanu. Kobiety ze święconem zbierają się na jeden plac we wsi, przyjeżdża ksiądz z Miechocina (parafia) i święci. Przyszedłszy do domu, idzie każda gospodyni wprost do stajni, daje krowom wąchać świecenie, żeby się wnet pojmowały (zapładniały), poczem chowa świecenie do kómory, gdzie leży aż do następnego dnia.