liczyliśmy na długą walkę już po usunięciu „gnębicieli“ pomiędzy wrogiemi żywiołami, kryjącemi się właśnie w tym „ludzie“. Wulgarna demokracja spodziewała się z dnia na dzień nowego wybuchu; my oświadczyliśmy już w jesieni 1850 r., że przynajmniej pierwsza część okresu rewolucyjnego jest zakończona i że niemożna niczego się spodziewać przed wybuchem nowego wszechświatowego kryzysu ekonomicznego. Za to też pozbawiono nas czci, jako zdrajców rewolucji, — i zrobili to ci sami ludzie, którzy potym prawie bez wyjątku pogodzili się z Bismarkiem, — o ile Bismark uznał ich za godnych fatygi.
Historja atoli i nam zadała kłam, wykazując, że nasze ówczesne marzenia były złudzeniami. Poszła ona jeszcze dalej: nietylko rozwiała nasze ówczesne oczekiwania, lecz i zmieniła zupełnie warunki, w których ma walczyć proletarjat. Metody walki z r. 1848 są już dzisiaj pod każdym względem przestarzałe. Jest to punkt, nad którym warto przy tej sposobności dobrze się zastanowić.
Wszystkie dotychczasowe rewolucje sprowadzały się do wyparcia jednego panowania klasowego przez drugie. Lecz wszystkie klasy panujące były to zawsze nieznaczne mniejszości w porównaniu z masą ludową, nad którą panowały. Gdy jedna mniejszość panująca upadała, druga mniejszość zagarniała władzę i przekształcała instytucje państwowe odpowiednio do swych interesów. Za każdym razem była to mniejszość uzdolniona i powołana do władzy przez dany stan rozwoju ekonomicznego i właśnie dlatego, — i tylko dlatego — ujarzmiona większość albo brała
Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/015
Ta strona została przepisana.