Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/063

Ta strona została przepisana.

rodowe, deklamacje leksemburskie, pochody robotników przez miasto, — we wszystkim tym drobnomieszczaństwo się dopatrywało przyczyn swej nędzy. I nikt nie fanatyzował się bardziej przeciw rzekomym machinacjom komunistów, niż drobnomieszczanin, wiszący bez ratunku nad przepaścią bankructwa.
Tak więc w nadchodzącej walce pomiędzy burżuazją a proletarjatem wszystkie korzyści, wszystkie rozstrzygające placówki, wszystkie pośrednie warstwy społeczeństwa znajdowały się po stronie burżuazji. A tymczasem na całym lądzie wysoko się wzdymały fale rewolucji lutowej i każda nowa poczta przynosiła nowy biuletyn rewolucyjny, to z Włoch, to z Niemiec, to z najdalszych południowo-wschodnich krańców Europy i podtrzymywała powszechne upojenie ludu, dając mu ciągłe dowody zwycięstwa, które już mu się z rąk wyślizgnęło.
Dnie 17 marca i 17 kwietnia były pierwszemi potyczkami w wielkiej walce klasowej, którą pod swemi skrzydłami ukrywała burżuazyjna republika.
17-ty marca ujawnił dwuznaczne położenie proletarjatu, niedopuszczające do żadnych stanowczych czynów. Jego demonstracja miała początkowo na celu pchnąć rząd tymczasowy na drogę rewolucji, uzyskać według możności wykluczenie jego burżuazyjnych członków i wymóc odroczenie dnia wyborów do Zgromadzenia narodowego i gwardji narodowej. Ale 16 marca burżuazja, reprezentowana w gwardji narodowej, urządziła demonstrację przeciw rządąwi tymczasowemu. Z okrzykiem: precz z Ledru-Rollinem! demonstranci pociągnęli do Hotel de Ville. I lud mu-