Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/137

Ta strona została przepisana.

tus ab illo. — Jego oblicze zupełnie się zmieniło. Niespodziewane odrzucenie rewizji przez rady departamentalne znowu wskazało mu granice konstytucji i granice jego własnego żywota. Orleaniści z nieufnością spoglądali na pielgrzymki legitymistów do Ems, legitymiści podejrzliwie patrzyli na układy orleanistów z Londynem, dzienniki obu frakcji rozdmuchiwały ogień i wzajemnie krytykowały uroszczenia swych pretendentów. Orleaniści i legitymiści razem krzywili się na zakusy bonapartystów, które ujawniły się w czasie objazdów książęcych w mniej lub więcej przejrzystych próbach emancypowania prezydenta, w wyzywającym języku pism bonapartystowskich. Ludwik Bonaparte krzywił się na Zgromadzenie narodowe, które uznawało za słuszne tylko spiski legitymistyczno-orleanistyczne, na własne ministerjum, które go ciągle zdradzało na rzecz izby. W ministerjum znowu panował rozłam z powodu polityki rzymskiej i z powodu zaprojektowanego przez ministra Passy podatku dochodowego, który konserwatyści okrzyczeli jako socjalistyczny.
Jednym z pierwszych projektów, przedłożonych ponownie zebranej Legislatywie przez ministerjum Barrota, było żądanie kredytu w wysokości 300.000 franków dla wypłacenia pensji księżnie Orleańskiej. Narodowe zgromadzenie uchwaliło kredyt i powiększyło w ten sposób długi narodu francuskiego o 7 miljonów franków. I gdy Ludwik Filip odgrywał w ten sposób z powodzeniem rolę „pauvre honteux“, wstydliwego żebraka, ministerjum nie śmiało żądać zwiększenia pensji Bonapartego, a izba nie wydawała