Po dwudniowych układach dekret o przeniesieniu Neumayer’a ukazał się w „Monitorze“ i bohaterowi porządku pozostało tylko ulec karności, lub podać się do dymisji.
Walka Bonapartego z Changarnier’em jest dalszym ciągiem jego walki z partją porządku. Otwarcie więc Zgromadzenia narodowego w d. 11 listopada odbywa się pod najgorszą wróżbą. Będzie to burza w szklance wody. Naogół powtórzy się stara gra. Większość partji porządku, nie dbając na krzyki szermierzy zasad swych różnych frakcji, będzie musiała przedłużyć urzędowanie prezydenta. Ze swej strony Bonaparte wbrew swym poprzednim protestom będzie musiał — już choćby ze względu na brak pieniędzy — przyjąć to, jako pełnomocnictwo z rąk Zgromadzenia narodowego. W ten sposób rozwiązanie się odwlecze, status quo będzie zachowany, różne frakcje partji porządku będą się wzajemnie kompromitowały, osłabiały, czyniły niemożliwemi, represje względem wspólnego wroga, masy narodu, będą się rozszerzały i wyczerpywały, dopóki warunki ekonomiczne nie dojdą znowu do punktu rozwojowego, przy którym nowy wybuch wysadzi w powietrze wszystkie te drące się partje wraz z ich konstytucyjną republiką.
Na pociechę burżua trzeba zresztą dodać, że skandal pomiędzy Bonapartem a partją porządku ma ten rezultat, iż mnóstwo drobnych kapitalistów rujnuje się na giełdzie, a majątek ich przechodzi do kieszeni wielkich wilków giełdowych.