Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak mniemasz, gdzie jest najodpowiedniejszy do napadu teren?
— Mój brat oglądał miejscowość, niech więc wyrazi swoje zdanie.
— Nie chciałbym zabijać, ani ranić nikogo, A więc napad musi nastąpić znienacka,
— Czy mój brat widzi jaką możliwość? Pierwszy lepszy Mogollon, który stoi nazewnątrz krzewiny, dostrzeże nas i zwoła swoich.
— W takim razie nie możemy nadejść tą drogą, z północy, lecz z południa, skąd Mogollonowie jak najmniej się spodziewają wroga. Wszak wódz na czele oddziałów jedzie na południe. Skoro przybędziemy stamtąd o pół godziny później, eskorta powozu nie będzie nas uważała za nieprzyjaciół. Tak, najprawdopodobniej przypuszczą, żeśmy oddziałem Mogollonów, który musiał z jakiegoś powodu zawrócić z drogi. I dopiero nasze twarze dowiodą im pomyłki. Ale wtedy, będzie już za późno.
— Mój brat, jak zawsze, mówił słusznie. Wykonamy jego plan. Ale co dalej?
— Od Cienistego Źródła do Łysiny Canonu, gdzie odbędzie się walka, — trzy godziny jazdy. Nie chciałbym wlec za sobą do Łysiny tych jeńców, których już mamy, Jako też tych, których niebawem schwytamy. Przeszkadzać nam będą, a nawet sprowadzą niebezpieczeństwo.
— A co ma się z nimi stać?
— Niech zostaną pod odpowiednią strażą nad Cienistem Źródłem. Oddaleni o trzy godziny drogi,

18