Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

buję sześciu dobrych jeźdźców, którzy odważą się wraz ze mną na czyn niebezpieczny!
Wkrótce zameldowali się, ale zamiast sześciu — wszyscy. Wówczas oznajmiłem głośno:
— Musimy ruszyć z powozem wślad za Mogollonami, aby myśleli, że jesteśmy ich towarzyszyszami, i abyśmy mogli wjechać tuż za nimi do wąwozu. Skoro jednak Mogollonowie dostaną się na górę i zobaczą waszych mężnych braci, zechcą się cofnąć. Musimy temu zapobiec. Pragnę zatarasować im drogę karocą. Aby się wspiąć po stromym wąwozie, należy zaprząc do niej co najmniej osiem rumaków. Żaden z was nie umie powozić. Więc sam usiądę na koźle, aby kierować dyszlem najbliższej pary koni, na każdym zaś z sześciu pozostałych rumaków usiądzie jeden z was. Mogollonowie przyjmą moich braci za swoich. Ale później, kiedy się do nich zbliżymy, obawiam się, że poznają nas i zaczną strzelać. A zatem sześciu jeźdźców przed wozem ma przed sobą niebezpieczne zadanie. Dlatego życzę sobie, aby chętni zgłosili się dobrowolnie. Kto trwa przy tej chęci, niech podniesie prawą rękę!
Podniosły się wszystkie prawice.
— Widzisz więc, że niemasz wśród nas tchórza — rzekł, uśmiechając się dumnie, dowódca. — Skoro Old Shatterhand usiądzie na koźle, z narażeniem życia, nikt z nas nie zechce pozostać w tyle.
— Dobrze, postanowimy inaczej! Musi to być sześciu wyśmienitych jeźdźców, gdyż należy pchnąć

37