Koło godziny drugiej po południu wrócił goniec i zameldował, że Emery przybędzie za dziesięć minut. Uprzedziłem Winnetou, co należy czynić. Poszedł do lasu, do wojowników Nijora, ja zaś zwróciłem się do Szparkiej Strzały:
— Dwudziestu twoich wojowników strzeże złożonej broni, ale nie jest to ilość wystarczająca.
— Dlaczego? — zapytał
— Wkrótce przyjadą Mogollonowie, których schwytałem nad Głębokiemi Wodami oraz nad Cienistm Źródłem. Być może, bracia ich w porywie wciekłości pobiegną po broń, aby odbić jeńców. Miej więc wpogotowiu jeszcze dwudziestu wojowników. Skoro tylko dam ci ręką znak, ześlij ich nadół do kopca broni. Będzie jej zatem strzegło czterdziestu mężów.
Następnie udałem się do Silnego Wichru i jego najstarszych wojowników, przysiadłem się do nich i rzekłem:
— Wkrótce upłynie czas, który ci dałem do namysłu. Omówiliście ze sobą sprawę. Czyście doszli do porozumienia?
— Jeszcze nie — odparł wódz.
— Śpieszcie się zatem! Skoro minie wyznaczony czas, musicie dać odpowiedź.
— Czy nie przedłużysz terminu?
— Nie. To ani nam, ani wam na nic się nie przyda.
Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.
85