Strona:Karol May - Benito Juarez.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słyszałem kilka słów z pani rozmowy. Kim pani jest?
Milczała, udając najgłębsze zakłopotanie.
— Proszę odpowiadać! — huknął.
— Nazywam się Emilja — odparła głosem cichym, nieco zachrypniętym.
— Sennorita Emilja? Imię to jest mi dobrze znane — rzekł Juarez z zadowoleniem. — Należy pani do mych najzacieklejszych wrogów. Przyniosła mi pani więcej szkody, aniżeli cała brygada Francuzów. Postaram się unieszkodliwić panią! Gdzie pani mieszka?
— Na Strada del Emyrado.
— Każę dokładnie przeszukać pani mieszkanie. Jeżeli znajdzie się coś podejrzanego, każę powiesić panią, jak pierwszego lepszego szpiega. — Sennor Sternau, zabierzcie ze sobą tę kobietę! Trzeba ją związać i trzymać mocno pod strażą, dopóki nie zadecyduję o jej losie.
Sternau związał Emilję lassem w ten sposób, aby się wydawało, że istotnie nie będzie się mogła ruszyć.
— Naprzód, marsz! — krzyknął brutalnym tonem.
Pchnął ją ku drzwiom i skinął na Apaczów, aby mu towarzyszyli.
Za drzwiami zdjął z niej natychmiast lasso i rzekł:
— Wybaczcie, sennorita; musiałem być tak brutalny.
— Nie mogłam się niczego innego spodziewać, sennor, — odparła. — A teraz, sennor Sternau, czy mogę z panem pozostać?
— Niech pani z tego zrezygnuje. Niewiadomo, czy ci, których chcemy obezwładnić, nie będą stawiali

87