Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

żeli przyjąłem was, to tylko na dowód mej dla was życzliwości. Czegóż chcecie?
Doktór Francas wstał i powiedział co następuje:
— Ekscelencjo, przyszliśmy powodowani troską o wasze zdrowie. Sądziliśmy, że Ekscelencja czuje się gorzej i dlatego tu jesteśmy.
— Dziękuję — odrzekł hrabia grzecznie. — Czuję się osłabiony, ale niema powodu do obaw.
— Ekscelencjo — wtrącił doktór Milanos z Kordowy — zdarza się, że pacjent uważa stan swój za bezpieczny, mimo iż jest przeciwnie. Tylko lekarz może stan chorego określić.
— Może ma pan rację — odparł hrabia z łagodnym uśmiechem. — Ale doktór Sternau, który jest przecież lekarzem, stwierdził, że w tej chwili nic mi nie grozi.
Doktór Francas odrzekł na to, marszcząc czoło:
— Doktór Sternau? Ekscelencjo, mój szanowny korega, doktór Cielli, miał zaszczyt być przez długie lata lekarzem domowym waszej ekscelencji i cieszył się jej zupełnem zaufaniem. My dwaj pośpieszyliśmy, by uwolnić hrabiego od cierpienia, które musi się skończyć nieszczęściem, o ile nie zastosujemy natychmiastowych zabiegów. Jesteśmy reprezentantami hiszpańskiej nauki i wiedzy; oświadczamy, jako tacy, z całą stanowczością, że tylko natychmiastowa operacja może hrabiemu uratować życie. gdy tymczasem litotryb niechybną śmierć sprowadzić musi.
— Czy to istotne, nieodwołalne przekonanie panów?
— Tak — odpowiedzieli.
Wtedy hrabia wziął ze stołu pudełeczko, otworzył je i podał lekarzom.

106