— To dziwne. Hrabia oddaje swego pierworodnego do kraju, gdzie panują niepewne stosunki i gdzie nikt nie jest pewien życia?
— Okoliczności skłoniły hrabiego do tego. Brat hrabiego, don Fernando, został, jako młodszy syn, pozbawiony majoratu; wziąwszy część schedy, która mu przypadała, wyemigrował do Meksyku, gdzie po jakimś czasie osiągnął wielką fortunę. Nie ożenił się, więc dziedzicem ustanowić chciał młodszego syna naszego hrabiego, zażądał jednak, aby mu go dano na wychowanie. Hrabia Manuel zgodził się na propozycje brata, chodziło bowiem o ogromny majątek.
— Kiedyż chłopca odesłano do Meksyku?
— Było to w dzień urodzin mego poczciwego Alimpo, pierwszego października roku 1830.
Mariano czuł, jak mu serce bije; opanował się jednak i zapytał:
— Chłopak nazywał się Alfonso?
— Tak.
— Któż go zabrał do Meksyku?
— Dzierżawca don Fernanda.
— Jak się nazywał ten dzierżawca?
— Pedro Arbellez.
— Kto był jeszcze przy dziecku?
— Piastunka Marja Hermoyes.
— Gdzie don Pedro Arbellez wsiadł na okręt?
— W Barcelonie. Hrabia, hrabina i ja odprowadziliśmy tam chłopca.
Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.
149