Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

— Doskonale.
— Jestem lekarzem; jadę, by się hrabiemu przedstawić. Niechże mi pan powie, kogo zastanę na zamku?
Gospodarz, rad, że może pogawędzić, odpowiedział pochopnie:
— Służę panu jak najchętniej. Po wymowie pańskiej poznaję, że jest pan cudzoziemcem. Zapewne chory hrabia wezwał pana do siebie?
Nieznajomy pokiwał głową w nieokreślonym kierunku, jakby wahając się odpowiedzieć, poczem rzekł:
— Ma pan w pewnym względzie rację. Jestem Niemcem, nazywam się Sternau. Przez dłuższy czas byłem asystentem profesora Letourbier w Paryżu; proszono mnie tam, bym się udał jak najśpieszniej na zamek Rodriganda.
— Ach tak! Może nie zastanie już pan hrabiego przy życiu. Od jakiegoś czasu oślepł zupełnie, oprócz tego choruje na kamienie żółciowe. Tylko operacja może mu wzrok przywrócić. Hrabia już się na nią zdecydował; wezwano dwóch najsławniejszych chirurgów, lecz zupełnie niespodzianie sprzeciwiła się operacji jedyna córka hrabiego, condesa Roseta. Mimo tego oporu operacja miała się podobno odbyć dzisiaj.
— W takim razie przybywam za późno — zawołał przybysz, zrywając się z miejsca. — Muszę jechać natychmiast, może jeszcze zdążę.
— Nie przypuszczam. Przecież żaden lekarz nie operuje wieczorem. A może jednak znowu odłożono termin, chociaż lekarze, a zwłaszcza syn hrabiego, naglą.
— Czy hrabia Manuel ma syna?
— Tak, jedynaka. Jest nim hrabia Alfonso, który ba-

51