Strona:Karol May - Chajjal.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

Zostawiłem Selima, a sam poszedłem do ducha i, wziąwszy go na barki, zaniosłem do swego pokoju. Tam go położyłem na ziemi. Po chwili nadszedł tchórzliwy Selim i zajrzał przez napół przymknięte drzwi. W leżącej na ziemi postaci poznał Abd el Baraka i, wsuwając ostrożnie jedną nogę do izby, spytał zdumiony:
— Czy to nie Abd el Barak, przełożony świętej Kadirine? Jakże się on tu dostał i kto nałożył mu pęta?
— Ja, gdyż, jak widzisz, Abd el Barak jest duchem, który straszył w tym domu. Przyszedł do mnie i chciał mnie pchnąć nożem, musiałem go przeto obezwładnić. Były tu jeszcze dwa inne duchy; jednego powaliłem, a drugi uciekł mi przez mur ogrodowy.
Teraz zaczęło się rozjaśniać w głowie największego bohatera szczepu. Wszedł już bez trwogi do mego mieszkania i, stanąwszy przede mną, powiedział:
— Effendi, nie jesteś wprawdzie prawowiernym muzułmaninem, lecz Allah ma cię widocznie w szczególnej opiece. Inaczej byłbyś teraz trupem i leżałbyś na