Przybrał minę zakłopotania i zawahał się z odpowiedzią.
— No dalej! — rozkazałem. — Czy może mówiłeś o mnie?
Skłonił mnie do postawienia tego pytania zwrócony na mnie szyderczy wzrok Abd el Baraka.
— Nie, nie o tobie mówiłem, — odpowiedział wreszcie. — O Muradzie Nassyrze. Udaje się pod moją osłoną do Chartumu i nie ma powodu bać się tych ludzi.
— Jesteś papla i powinieneś raczej ćwiczyć się w milczeniu, aniżeli każdemu opowiadać zmyślone historyjki. Idź do drzwi haremu i powiedz murzynowi, co się stało, ażeby się nasze współlokatorki nie przestraszyły, widząc, że nie śpimy.
Odesłałem go, aby nie był świadkiem naszych układów z Abd el Barakiem. Jeśli ten Selim posunął się tak daleko, że mu powiedział, iż jutro opuszczam Kair z murzyniętami, musiałem się zgóry przygotować na wszelkiego rodzaju przeszkody i niebezpieczeństwa. W ciągu ubiegłego dnia miał Selim być w porcie i wyszukać mi siatek, dotąd jednak, myśląc ciągle
Strona:Karol May - Chajjal.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.