musiałem zapanować nad oburzeniem. Wogóle dzień ten dał mi sposobność porównania wpływu Islamu i Chrześcijaństwa. Jaką miłością, łagodnością, pokorą i uprzejmością odznaczają się członkowie chrześcijańskich sodalicyj, a jak pysznie, zajadle i zuchwale zachowywał się ten kierownik muzułmańskiego bractwa! I tacy oni wszyscy, ci nieświadomi muzułmani, których nabożność polega na bezmyślnem odklepywaniu kilku pacierzy. To ludzie zawzięci, patrzący z góry nawet na swoich współwyznawców, jeżeli ci nie są członkami bractwa.
„Słucham!“ Brzmiało to tak wyniośle, jakgdyby ten udawacz strachów był duchem samego proroka, który zstąpił na ziemię. Z trudem przezwyciężyłem się, aby mu powiedzieć spokojnie:
— Czy ty znasz kutub[1] el Kadirine, które w pisanych zeszytach rozchodzą się wszędzie, gdzie mieszkają członkowie waszego bractwa?
— Znam je — potwierdził.
— Kto je pisze?
- ↑ Księgi.