mego pokoju, a Nassyr udał się do siostry, która niewątpliwie z wielką ciekawością czekała na jego relacje. Papiery schowałem sam, nie myśląc dawać ich do przechowania Turkowi. Nie ufałem jego rozwadze, a z zachowania się Abd el Baraka, zwłaszcza z ironicznego pożegnania, należało wnosić, że knuł jakieś podejrzane zamiary, wobec których trzeba się było mieć na baczności. Rozmyślania moje przerwało nadejście Selima, który zapytał, czy może się położyć.
— Odpowiedz mi na kilka pytań — rzekłem do niego. — Czy znalazłeś dla mnie okręt, odchodzący dzisiaj z Bulaku wgórę Nilu?
— Tak, znalazłem najlepszy i najszybszy, i zamówiłem miejsca dla ciebie i murzynów.
— To nie było rozumne! Naco ma ktoś już teraz wiedzieć, czy przyjdę sam, czy nie. Czy powiedziałeś, kim jestem?
— Musiałem powiedzieć, bo kapitan pytał mnie o to.
— Cóżto za statek?
— Dahabijeh, bardzo szybko, jak się
Strona:Karol May - Chajjal.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.